sobota, 17 listopada 2012

[6] falling to pieces.

- Żartujesz, prawda? – uśmiechnęłam się delikatnie, jakby mając nadzieję, że chłopak wybuchnie salwą śmiechu, popatrzy na mnie i wydusi z siebie coś w stylu „Oczywiście, że żartuję.” Jednak, ku mojemu zdziwieniu nic takiego się nie stało. Harry  wpatrywał się we mnie gasnącymi, zielonymi oczami, wyczekując mojej odpowiedzi.
- Nie ma takiej opcji. – pokręciłam głową, zaciskając usta w cieniutką, różowawą linijkę. Spuściłam głowę, aby nie widzieć reakcji chłopaka. – Ja nie udaję. – wyszeptałam. – Nigdy. – nerwowo wciągnęłam powietrze w płuca i cofnęłam się instynktownie. Spostrzegłam, jak w kącikach oczu mojego przyjaciela zbierają się łzy. Odkaszlnął i ujął w dłoń mój podbródek, zmuszając mnie do spojrzenia w jego jasne tęczówki. Pokręciłam ponownie głową. – Harry, to poważna sprawa.
- Alex, pomyśl. Rozwiniesz swoją karierę… - zaczął Harry, a ja po tych słowach miałam dość. Wstałam, ale ręka Loczka chwyciła mnie za lewy łokieć. Skrzywiłam się od uścisku, a chłopak cofnął rękę jak oparzony. W jego oczach widziałam zmieszanie, gniew ból, a nawet jakby błaganie. Jego oczy jakby szeptały „zostań”.  – Proszę. – powiedział cicho.
- Nie, Harry. Ja… Ja nie chcę się mieszać i… - westchnęłam ciężko i z niedowierzaniem pokręciłam głową. Nie wierzę, że to robię. – No dobrze.
Reakcja Styles’a była nie do opisania. Wstał i wykrzyczał niewyobrażalnie głośne „Dziękuję!” po czym zaczął obdarowywać mnie delikatnymi pocałunkami. Zaśmiałam się niesłyszalnie i objęłam chłopaka w pasie, opierając głowę na jego ramieniu. Stanęłam na palcach.
- Dzwonię do chłopaków. – oświadczył, wyswobadzając  się z mojego uścisku i chwycił za telefon. Już po chwili wszystko było załatwione. Cała czwórka miała tam być za piętnaście minut.
- Nie uważasz, że dziwnie byłoby ich powitać w twojej koszulce? – zachichotałam cicho i popchnęłam Harry’ego za drzwi, z zamiarem przebrania się w swoje rzeczy. Tak też zrobiłam. Przeczesałam włosy szczotką znalezioną w łazience i doprowadziłam się do… można powiedzieć, że porządku. Przekręciłam gałkę w drzwiach i usłyszałam głośnie rozmowy. A więc już są. Wzięłam głęboki oddech i zbiegłam po schodach na dół.
- Cześć. – powiedziałam przyciszonym głosem, jednak moje przywitanie zostało stłumione przez krzyki chłopaków. No pięknie. Nawet mnie nie zauważyli. – Cześć! – krzyknęłam, przyciągając zmieszane spojrzenia wszystkich członków One Direction. Podeszłam spokojnie do Harry’ego. – Przedstawisz mnie? – spytałam po chwili niezręcznej ciszy. Harold skinął głową.
- Chłopaki, to jest Alexandra Foster. Moja… - zrobił dłuższą przerwę i odkaszlnął. – Alex jest moją dziewczyną. – na twarzach czwórki malowało się zdziwienie. – Pinkie, to jest Niall, Zayn, Louis i Liam. Moi przyjaciele z zespołu. – zmierzyłam wzrokiem dość niskiego blondyna o nieziemskich, błękitnych oczach, mulata z blond pasemkiem, przystojnego,  krótko przystrzyżonego bruneta i chłopaka o brązowych włosach który przyglądał mi się z przyjaznym, sympatycznym uśmiechem.
- Czytamy twojego bloga.  Jest świetny, naprawdę. – Niall zrobił krok do przodu i rozejrzał się, patrząc na trójkę chłopaków kiwających nerwowo głowami, niczym specjalnie zaprogramowane roboty. Czułam, że się rumienię. To miłe, że osoby które zna cały świat zaglądają na niepozorne blogi i czytają coś, co ja nazywam wypocinami. Znów zapanowała przejmująca cisza.
- No, chyba nie będziemy tak stać? – usłyszałam z ust mulata. – Może byśmy… No nie wiem. – Zayn pokręcił ze zrezygnowaniem głową. – Może byśmy gdzieś razem wyszli? Wszyscy. Wiecie, takie spotkanie zapoznawcze. Czy coś. – chłopak uroczo się jąkał. Wszyscy  wpatrywali się we mnie jak w obrazek, co niezmiernie mnie krępowało.
- Nie musimy nigdzie wychodzić. – wtrącił się Harry. – Opijmy to. – uśmiechnął się filuternie, rozglądając się. Nikt nie wyraził sprzeciwu, nikt się nawet nie odezwał. – Trzeba was rozluźnić. – poruszył zabawnie brwiami. – I ciebie też. – wyszeptał mi we włosy, po czym delikatnie ucałował moją szyję. Cicho się zaśmiałam. Chłopak spojrzał na resztę. – To jak, wszyscy za?
- Mogę zaprosić Perrie? – zaoferował Zayn. – Przynajmniej Alex nie będzie sama. – puścił do mnie oczko, a ja odetchnęłam z ulgą i pokiwałam głową. Chłopak chwycił za telefon i po chwili już był umówiony z jego dziewczyną.
- Eleanor jest u swojej rodziny. – słysząc te słowa z ust Louisa westchnęłam. Więc będziemy z Perrie same, by później ogarnąć tą hołotę.  No nic. W końcu, jak to mówią co dwie głowy to nie jedna. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Wolnym krokiem ruszyłam ku wyjściu, by przywitać zaproszonego gościa. Przed drzwiami stała średniej wysokości, urocza blondynka z przemiłym wyrazem twarzy - Perrie Edwards. Obdarowałam ją delikatnym uśmiechem i zaprosiłam do środka.
- Jestem Alex. – rzuciłam na odchodne i podałam dłoń dziewczynie. Ta ujęła ją i delikatnie potrząsnęła, chichocząc cicho.
- Cześć, Alex. Jestem Perrie. Jesteś dziewczyną Harry’ego, tak? Szczęściara. Styles to świetny chłopak. – mówiła jak najęta, wychwalając Harry’ego nad niebiosa. Reagowałam przytakiwaniem co jakiś czas i sztucznymi uśmiechami. Blondynka podeszła do Zayna, by przywitać się ze swoim chłopakiem. Uśmiechnęłam się szeroko widząc, jak wspólnie się przekomarzają. Było widać, że się kochają. Naprawdę. Nie udają niczego. Westchnęłam cicho i zdałam się na ledwie zauważalny uśmiech, skierowany w stronię Loczka i reszty.
- To co? Pijemy? – Liam uśmiechnął się zachęcająco. Czytałam, że jeszcze niedawno był inny. Kiedy był ze swoją byłą dziewczyną, Danielle, pilnował się. Nie pił tak dużo, nie imprezował i zawsze opiekował się wstawionymi członkami zespołu. A teraz to my z Perrie będziemy się z nim opiekować, ponieważ na tej libacji alkoholowej prawdopodobnie będzie chciał robić rzeczy, których nie robił wcześniej. Skinęliśmy wszyscy głowami i skierowaliśmy się na podwórko, bo wiadomo – siedem osób pijących bez opamiętania w domu… To mogłoby się źle skończyć zważywszy na to, że mimo, że z Perrie postanowiłyśmy pić mniej, wciąż będziemy pić. A picie, to picie. Ma wpływ na nas zawsze – w mniejszej, czy w większej ilości. Plus ja i moja cholernie słaba głowa…
Usiadłam na ławce pomiędzy Perrie i Harrym. Niall wpadł na pomysł, żeby rozpalić ognisko. Czemu nie? Podwórko duże, miejsce jest, łatwo uciec. Więc nikt nie protestował. Ujęliśmy w dłonie szklanki po same brzegi wypełnione piwem i wznieśliśmy toast za nasz kwitnący związek. Spojrzałam na Harry’ego, który co jakiś czas spoglądał na mnie, zmysłowo zagryzając dolną wargę i co jakiś czas oblizując usta. Speszyłam się, więc zaczęłam rozmawiać z Perrie.
- Jak ci się układa z Zaynem? – od razu ugryzłam się w język. Przecież widać, że mają ze sobą idealne relacje. Miłością bije od nich na kilometr. Dziewczyna niczym rozjuszona kotka spojrzała na Harry’ego, który natychmiast wstał i niewzruszony przesiadł się na ławkę naprzeciwko.
- Dobrze, ze pytasz. – dziewczyna westchnęła cicho. – Nie najlepiej. – zaraz, zaraz. Słucham? Przecież oni wyglądają tak, jakby przed chwilą wrócili z miesiąca miodowego. Niemożliwe, żeby ktoś tak perfekcyjnie udawał zakochanego. Technicznie niemożliwe. – Cały czas gdzieś wychodzi. Wraca, niosąc za sobą zapach damskich perfum. Wraca z szyją umazaną w szmince. Malinki zdobią jego ciało w miejscach… w których nie powinny się znaleźć. Zdradza mnie. – słysząc te słowa poczęłam ukłucie w sercu. Jak można zdradzać tak wspaniałą osobę, jak Perrie? Nie pytając blondynki o zdanie mocno ją przytuliłam. Po zaróżowionych policzkach zaczęły spływać jej słone łzy. Wtuliła się w moje ramię i zaczęła szlochać. – On myśli, że ja… - jęczała cicho przeraźliwym głosem. – Że ja nie wiem i, że… Ja nie umiem na niego patrzeć. Ale go kocham. I dlatego udaję. Nie chcę zniszczyć jego kariery ani reputacji. Chcę, żeby wszyscy myśleli, że w naszym związku układa się wprost idealnie. Okłamuję dla niego wszystkich. On nie zawsze taki był… Jeszcze do niedawna między nami było przecudownie. Do czasu. Nawet nie wiem, kiedy to się tak diametralnie zmieniło. Nie wiem, kiedy on się tak zmienił.
I uświadomiłam sobie w tamtej chwili, że od dziś będę robiła to, co Perrie. Będę udawała. Będę, bo… Bo kocham Harry’ego. I właśnie dziś, pijąc przy ognisku, rozmawiając otwarcie z dziewczyną Zayna Malika uświadomiłam to sobie. Dlaczego się zgodziłam udawać jego ukochaną? Bo nie chcę go zniszczyć. Nie chcę, żeby ludzie myśleli, że całuje się z przypadkowymi dziewczynami, chociaż tak właśnie było. Że przypadkowe dziewczyny śpią w jego koszulkach, w jego łóżku… Chociaż tak właśnie było. Kocham Harry’ego Stylesa i z całego serca pragnę jego szczęścia. Mocniej objęłam Perrie, szepcząc ledwie słyszalne „Dziękuję”.
_________________________________________________
PAM, PAM, PAM. 
Żebym nie zapomniała: pozdrawiam Wiki, Olę, Jakuba, Michała, wszystkich ze zjebanej grupy Roni. Jesteście wszyscy popierdoleni.
 Pozdrawiam Gabbie - idiotkę która kocha Zmierzch. ♥
POZDRAWIAM MASŁO! ♥
+ REKLAMA 
CZYTAJCIE I KOMENTUJCIE, HEHS.
+ DOBIJECIE DO 10 OBSERWATORÓW?! 
Co do paranormalnego opowiada o 1D... Chyba go nie napiszę. Chyba, że jak skończę tego bloga i następnego, którego już mam... hehs.
 Następny będzie, jak będzie i już, hehs. Może o jeden więcej komentarz niż pod 5, pls?