- Nie ma takiej opcji. – pokręciłam głową, zaciskając usta w
cieniutką, różowawą linijkę. Spuściłam głowę, aby nie widzieć reakcji chłopaka.
– Ja nie udaję. – wyszeptałam. – Nigdy. – nerwowo wciągnęłam powietrze w płuca
i cofnęłam się instynktownie. Spostrzegłam, jak w kącikach oczu mojego
przyjaciela zbierają się łzy. Odkaszlnął i ujął w dłoń mój podbródek, zmuszając
mnie do spojrzenia w jego jasne tęczówki. Pokręciłam ponownie głową. – Harry,
to poważna sprawa.
- Alex, pomyśl. Rozwiniesz swoją karierę… - zaczął Harry, a
ja po tych słowach miałam dość. Wstałam, ale ręka Loczka chwyciła mnie za lewy
łokieć. Skrzywiłam się od uścisku, a chłopak cofnął rękę jak oparzony. W jego
oczach widziałam zmieszanie, gniew ból, a nawet jakby błaganie. Jego oczy jakby
szeptały „zostań”. – Proszę. –
powiedział cicho.
- Nie, Harry. Ja… Ja nie chcę się mieszać i… - westchnęłam
ciężko i z niedowierzaniem pokręciłam głową. Nie wierzę, że to robię. – No dobrze.
Reakcja Styles’a była nie do opisania. Wstał i wykrzyczał
niewyobrażalnie głośne „Dziękuję!” po czym zaczął obdarowywać mnie delikatnymi
pocałunkami. Zaśmiałam się niesłyszalnie i objęłam chłopaka w pasie, opierając
głowę na jego ramieniu. Stanęłam na palcach.
- Dzwonię do chłopaków. – oświadczył, wyswobadzając się z mojego uścisku i chwycił za telefon.
Już po chwili wszystko było załatwione. Cała czwórka miała tam być za
piętnaście minut.
- Nie uważasz, że dziwnie byłoby ich powitać w twojej koszulce?
– zachichotałam cicho i popchnęłam Harry’ego za drzwi, z zamiarem przebrania
się w swoje rzeczy. Tak też zrobiłam. Przeczesałam włosy szczotką znalezioną w
łazience i doprowadziłam się do… można powiedzieć, że porządku. Przekręciłam
gałkę w drzwiach i usłyszałam głośnie rozmowy. A więc już są. Wzięłam głęboki
oddech i zbiegłam po schodach na dół.
- Cześć. – powiedziałam przyciszonym głosem, jednak moje
przywitanie zostało stłumione przez krzyki chłopaków. No pięknie. Nawet mnie
nie zauważyli. – Cześć! – krzyknęłam, przyciągając zmieszane spojrzenia wszystkich
członków One Direction. Podeszłam spokojnie do Harry’ego. – Przedstawisz mnie?
– spytałam po chwili niezręcznej ciszy. Harold skinął głową.
- Chłopaki, to jest Alexandra Foster. Moja… - zrobił dłuższą
przerwę i odkaszlnął. – Alex jest moją dziewczyną. – na twarzach czwórki
malowało się zdziwienie. – Pinkie, to jest Niall, Zayn, Louis i Liam. Moi
przyjaciele z zespołu. – zmierzyłam wzrokiem dość niskiego blondyna o
nieziemskich, błękitnych oczach, mulata z blond pasemkiem, przystojnego, krótko przystrzyżonego bruneta i chłopaka o
brązowych włosach który przyglądał mi się z przyjaznym, sympatycznym uśmiechem.
- Czytamy twojego bloga. Jest świetny, naprawdę. – Niall zrobił krok do
przodu i rozejrzał się, patrząc na trójkę chłopaków kiwających nerwowo głowami,
niczym specjalnie zaprogramowane roboty. Czułam, że się rumienię. To miłe, że
osoby które zna cały świat zaglądają na niepozorne blogi i czytają coś, co ja
nazywam wypocinami. Znów zapanowała przejmująca cisza.
- No, chyba nie będziemy tak stać? – usłyszałam z ust
mulata. – Może byśmy… No nie wiem. – Zayn pokręcił ze zrezygnowaniem głową. –
Może byśmy gdzieś razem wyszli? Wszyscy. Wiecie, takie spotkanie zapoznawcze.
Czy coś. – chłopak uroczo się jąkał. Wszyscy
wpatrywali się we mnie jak w obrazek, co niezmiernie mnie krępowało.
- Nie musimy nigdzie wychodzić. – wtrącił się Harry. –
Opijmy to. – uśmiechnął się filuternie, rozglądając się. Nikt nie wyraził
sprzeciwu, nikt się nawet nie odezwał. – Trzeba was rozluźnić. – poruszył
zabawnie brwiami. – I ciebie też. – wyszeptał mi we włosy, po czym delikatnie
ucałował moją szyję. Cicho się zaśmiałam. Chłopak spojrzał na resztę. – To jak,
wszyscy za?
- Mogę zaprosić Perrie? – zaoferował Zayn. – Przynajmniej
Alex nie będzie sama. – puścił do mnie oczko, a ja odetchnęłam z ulgą i
pokiwałam głową. Chłopak chwycił za telefon i po chwili już był umówiony z jego
dziewczyną.
- Eleanor jest u swojej rodziny. – słysząc te słowa z ust
Louisa westchnęłam. Więc będziemy z Perrie same, by później ogarnąć tą
hołotę. No nic. W końcu, jak to mówią co
dwie głowy to nie jedna. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Wolnym krokiem ruszyłam ku
wyjściu, by przywitać zaproszonego gościa. Przed drzwiami stała średniej
wysokości, urocza blondynka z przemiłym wyrazem twarzy - Perrie Edwards.
Obdarowałam ją delikatnym uśmiechem i zaprosiłam do środka.
- Jestem Alex. – rzuciłam na odchodne i podałam dłoń
dziewczynie. Ta ujęła ją i delikatnie potrząsnęła, chichocząc cicho.
- Cześć, Alex. Jestem Perrie. Jesteś dziewczyną Harry’ego,
tak? Szczęściara. Styles to świetny chłopak. – mówiła jak najęta, wychwalając
Harry’ego nad niebiosa. Reagowałam przytakiwaniem co jakiś czas i sztucznymi
uśmiechami. Blondynka podeszła do Zayna, by przywitać się ze swoim chłopakiem.
Uśmiechnęłam się szeroko widząc, jak wspólnie się przekomarzają. Było widać, że
się kochają. Naprawdę. Nie udają niczego. Westchnęłam cicho i zdałam się na
ledwie zauważalny uśmiech, skierowany w stronię Loczka i reszty.
- To co? Pijemy? – Liam uśmiechnął się zachęcająco.
Czytałam, że jeszcze niedawno był inny. Kiedy był ze swoją byłą dziewczyną,
Danielle, pilnował się. Nie pił tak dużo, nie imprezował i zawsze opiekował się
wstawionymi członkami zespołu. A teraz to my z Perrie będziemy się z nim
opiekować, ponieważ na tej libacji alkoholowej prawdopodobnie będzie chciał
robić rzeczy, których nie robił wcześniej. Skinęliśmy wszyscy głowami i
skierowaliśmy się na podwórko, bo wiadomo – siedem osób pijących bez
opamiętania w domu… To mogłoby się źle skończyć zważywszy na to, że mimo, że z
Perrie postanowiłyśmy pić mniej, wciąż będziemy pić. A picie, to picie. Ma
wpływ na nas zawsze – w mniejszej, czy w większej ilości. Plus ja i moja
cholernie słaba głowa…
Usiadłam na ławce pomiędzy Perrie i Harrym. Niall wpadł na
pomysł, żeby rozpalić ognisko. Czemu nie? Podwórko duże, miejsce jest, łatwo
uciec. Więc nikt nie protestował. Ujęliśmy w dłonie szklanki po same brzegi
wypełnione piwem i wznieśliśmy toast za nasz kwitnący związek. Spojrzałam na
Harry’ego, który co jakiś czas spoglądał na mnie, zmysłowo zagryzając dolną
wargę i co jakiś czas oblizując usta. Speszyłam się, więc zaczęłam rozmawiać z
Perrie.
- Jak ci się układa z Zaynem? – od razu ugryzłam się w
język. Przecież widać, że mają ze sobą idealne relacje. Miłością bije od nich
na kilometr. Dziewczyna niczym rozjuszona kotka spojrzała na Harry’ego, który natychmiast
wstał i niewzruszony przesiadł się na ławkę naprzeciwko.
- Dobrze, ze pytasz. – dziewczyna westchnęła cicho. – Nie
najlepiej. – zaraz, zaraz. Słucham? Przecież oni wyglądają tak, jakby przed
chwilą wrócili z miesiąca miodowego. Niemożliwe, żeby ktoś tak perfekcyjnie
udawał zakochanego. Technicznie niemożliwe. – Cały czas gdzieś wychodzi. Wraca,
niosąc za sobą zapach damskich perfum. Wraca z szyją umazaną w szmince. Malinki
zdobią jego ciało w miejscach… w których nie powinny się znaleźć. Zdradza mnie.
– słysząc te słowa poczęłam ukłucie w sercu. Jak można zdradzać tak wspaniałą
osobę, jak Perrie? Nie pytając blondynki o zdanie mocno ją przytuliłam. Po
zaróżowionych policzkach zaczęły spływać jej słone łzy. Wtuliła się w moje
ramię i zaczęła szlochać. – On myśli, że ja… - jęczała cicho przeraźliwym
głosem. – Że ja nie wiem i, że… Ja nie umiem na niego patrzeć. Ale go kocham. I
dlatego udaję. Nie chcę zniszczyć jego kariery ani reputacji. Chcę, żeby
wszyscy myśleli, że w naszym związku układa się wprost idealnie. Okłamuję dla
niego wszystkich. On nie zawsze taki był… Jeszcze do niedawna między nami było
przecudownie. Do czasu. Nawet nie wiem, kiedy to się tak diametralnie zmieniło.
Nie wiem, kiedy on się tak zmienił.
I uświadomiłam sobie w tamtej chwili, że od dziś będę robiła
to, co Perrie. Będę udawała. Będę, bo… Bo kocham Harry’ego. I właśnie dziś,
pijąc przy ognisku, rozmawiając otwarcie z dziewczyną Zayna Malika uświadomiłam
to sobie. Dlaczego się zgodziłam udawać jego ukochaną? Bo nie chcę go
zniszczyć. Nie chcę, żeby ludzie myśleli, że całuje się z przypadkowymi
dziewczynami, chociaż tak właśnie było. Że przypadkowe dziewczyny śpią w jego
koszulkach, w jego łóżku… Chociaż tak właśnie było. Kocham Harry’ego Stylesa i
z całego serca pragnę jego szczęścia. Mocniej objęłam Perrie, szepcząc ledwie
słyszalne „Dziękuję”.
_________________________________________________
PAM, PAM, PAM.
Żebym nie zapomniała: pozdrawiam Wiki, Olę, Jakuba, Michała, wszystkich ze zjebanej grupy Roni. Jesteście wszyscy popierdoleni. ♥
Pozdrawiam Gabbie - idiotkę która kocha Zmierzch. ♥
POZDRAWIAM MASŁO! ♥
+ REKLAMA
CZYTAJCIE I KOMENTUJCIE, HEHS.
+ DOBIJECIE DO 10 OBSERWATORÓW?!
Co do paranormalnego opowiada o 1D... Chyba go nie napiszę. Chyba, że jak skończę tego bloga i następnego, którego już mam... hehs.
Następny będzie, jak będzie i już, hehs. Może o jeden więcej komentarz niż pod 5, pls?